Pierwszy to kanał POLONIA 1 ( o nim kiedy indziej) a drugi to kasety VHS które wąskim strumieniem płynęły do polski przed rokiem 89 - przynajmniej z mojej perspektywy - natomiast całkiem wartkim nurtem pojawiły się w moim życiu jakoś tak z początkiem lat dziewięćdziesiątych i na długo wyznaczyły granice tego co mi się podobało i co do mnie trafiało.
Pech chciał, że w pewnych latach, były to w zdecydowanej większości, filmy wojenne made in USA, oraz mordobicia z Azji.
I o tych ostatnich słów kilka dziś, bo .....
Niedawno pomagałem znajomemu w przeprowadzce z rodzinnego domu i podczas czyszczenia jego niewyobrażalnie zagraconego pokoju oraz przedpokoju, natrafiliśmy na kilkanaście (!!) pudeł z kasetami VHS - a tam, prawdziwe skarby : Akademia Policyjna, Rambo, Predator, filmy z Japonii, Chin, Tajwanu i z całej masy mniejszych i większych regionów i państw. A pośród nich - perełka która mnie ścisnęła za serce bo oto otworzyła się wielka paczka gdzie trzymałem w swej pamięci wspomnienia i emocje związane z jednym a w zasadzie z dwa z tych filmów które zobaczyłem wśród tytułów w owych pudłach, a których próżno szukać w telewizji.
ŻELAZNE ANIOŁY I i II
Kiedy dziś patrze na okładki, to pewnych elementów filmów mimo wielkiej elastyczności i wysiłku, nie jestem w stanie do nich dopasować ale ... widać taka licentia poetica że jak w książkach, komiksach oraz innych plakatach reklamowych - okładki bywają ciut ... wyolbrzymione lub podkoloryzowane względem treści. Zwłaszcza w latach osiemdziesiątych o dziewięćdziesiątych.
Wpisałem w sumie bez przekonania, polski tytuł do YouTube i .... wyskoczyły !!!!!!! Jeden po drugim. Z lektorem (prościutko z kasety video) oraz w oryginale, bez jakichkolwiek tłumaczeń.
Obejrzałem więc. Koszmarna jakość. Straszna fabuła i dialogi. Aż mnie wszystko bolało, ale ... byłem szczęśliwy, bo oto zupełnie niespodziewanie wyszarpałem jeden z okruchów mojego dzieciństwa i wczesnej młodości - powróciłem w miejsce które już nie istnieje i istnieć już nie może.
Było fajnie.
A wy - macie jakieś woje wspominkowe filmy które odkąd wyłączyliście kiedyś magnetowid, czy też schowaliście kasetę do pudełka, zniknęły wam z oczu bądź nie obejrzeliście więcej ??
Napiszcie - może coś sobie jeszcze przypomnę :)
Kickboxer. Tong-Po i jego majtający się warkocz gdy nawalał w betonowy słup piszczelą.
OdpowiedzUsuńNo fakt - trochę zapomniałem o Kickboxerze - zdecydowanie będę musiał obejrzeć.
UsuńZbiera mi się jeszcze na maraton z Rambo i Rockym, ale .... jeszcze nie osiągnąłem masy krytycznej w tej kwestii :)