Nigdy nie byłem jakoś specjalnie, dobrze zorganizowany. Mój bałagan i to co się z nim wiąże nie jest jednak jakimś specjalnym wyróżnikiem z pośród grupy mężczyzn w mojej grupie klasowo-wiekowej. Ot, zwykły męski nieporządek.
Dziebor się nie liczy - to nie ludzkie aby wszystko składać w kostkę. Odrzucam to.
Ostatnio jednak w związku z pewnym planem remontowo-budowlanym w naszym mieszkaniu, nasilił się pierdzielnik - i to wszędzie, od łazienko, przez nasz pokój po salon i kuchnie. I tu dokonałem zaskakującego odkrycia, i to z grupy tych wyjątkowo poruszających ....
Nieraz nie porusza nas ogrom naszych błędów i nie przekonuje słowo innych ludzi o tym co robimy źle, aż sami spójrzmy na siebie i nasze postępowanie szerzej i uchwycimy siebie jako część całości.
Nauczmy się widzieć więcej i szerzej.
Otwórzmy się na to co widzą inni.
Moja bałaganiarska natura jest faktem, a dzięki temu blogowi stała się faktem udokumentowanym (chociaż właściwie o Nieudokumentowanie się tu głownie rozchodzi).
Blog ten stworzyłem po to aby uporządkować to i owo, oraz wyłuskać co cenniejsze kwestie czy też niektórym myślą nie pozwolić umknąć. Nawet dobrze mi szło przez pewien czas ale potem moja "natura" zaczęła niczym wilkołactwo podczas pełni księżyca, wyrywać się na swobodę.
Z początku starałem się nie widzieć całości - przekonany że oto, "już za chwilę" , "już za moment" .... ale to się nigdy przecież tak nie dzieje.
Razem z odstawka bloga odstawiłem kilka innych aktywności, niby w celu oszczędzania czasu i energii własnej oraz dbania o środowisko domowe. Oszczędność i ograniczenie rozpasania jako najszybszy krok do poprawy własnego stanu posiadania.
Tu jednak ku mojemu zaskoczeniu wcale mój stan posiadanie nie zwiększył się znacząco. Co prawda z początku było trochę lepiej, ale generalnie zmiany raczej nikłe wobec oczekiwań i założeń. Czasami ktoś z osób mi bliskich, wtajemniczony w meandry mojego sposoby myślenia, sugerował że to chyba zbyt pochopnie i pośpieszne podjęte decyzje, oraz iż ich skutek może się okazać odwrotny do zaplanowanego. Bagatelizowałem te "dobre rady", trwając w przekonaniu że kto jak kto, ale Ja jestem specem od ... mojej sytuacji i tego co dla mnie najlepsze.
Powiedzmy że trochę się pomyliłem, a niektórzy mieli trochę racji :)
Blog natomiast stał się symbolem tego jak nie najgorsze intencje przegrały z pragmatyką i prostymi ludzkimi mechanizmami.
Odkładając coś na przyszłość i warunkując to bardzo szczegółowo tym "co się musi wydarzyć, aby ..." pozbawiłem się różnorodności która mnie napędza i pozwala funkcjonować, .... nie wiem czy dobrze, ale na pewno, lepiej niż teraz.
Dlatego, w tej chwili dokładam sobie roboty, aby poprawić organizację i zwiększyć ilość wolnego czasu.
Brzmi idiotycznie, ale ... kurcze, działa.
Nie czekajmy aż inni zachcą nam pomóc widząc nasze błędy. Puki czas, spójrzmy na siebie i nasze postępowanie szerzej i uchwycimy siebie jako część całości.
Nauczmy się widzieć więcej i szerzej.
Otwórzmy się na to co widzą inni.
Od kilku dni się "ruszam" .... i widzę jak bardzo mi tego brakowało.