No może jeszcze pomagają im Japończycy, ale to nie tyle naród co stan umysłu wiec - amerykanie wciąż są na czele.
Oczywiście są wyjątki. Ja akurat najszybciej przyswajam obrazki, więc też na nie najszybciej uwagę zwracam. Niemiecki "Hell" czy Brytyjki "28 Dni Później" są właśnie takimi wyjątkami, a pewnie jak bym chwilę się zastanowił to bym jeszcze kilka tytułów mógł dodać. Nie będę się rozpisywał o literackim Uniwersum Metro 2033 bo to się rozumie samo przez się :)
Ale miało być po Hiszpańsku.
"Apokalipsa Z", to seria na która natknąłem się, gdy po ostatnich wakacjach szukałem nowych tytułów w lokalnej księgarni. Zombie. Apokalipsa. Czemu by nie? Dodatkowo cena nie wygórowana bo mniej niż trzydzieści pięć złotych z pierwszą część, a stron mnogo. Skusiłem się.
Wybór okazał się ... nie najgorszy. Po pierwsze forma narracji, jako dziennika - najpierw Blogowego, potem papierowego.
Niby nic odkrywczego a jednak, w moich oczach szalenie sprawnie i wiarygodnie pokazuje to co jest bardzo często niedoceniane, czyli jak do tego doszło,. Krok po kroku zagłębiamy się w świat który pomimo iż wykreowany przez autora to jednak zbudowany jest na realnych fundamentach czy to prawdziwych miejsc czy procedur bezpieczeństwa w sytuacjach kryzysowych, tyle ze przeniesionych do nieznanego wcześniej zagrożenia.
Osoba z którą wyruszamy w podróż, to prawnik w jednym hiszpańskich miast, mieszkający na przedmieściach w nowoczesnym osiedlu.
Mrówka jakich wiele w dzisiejszym świecie. Żaden heros czy supermen. Nie ma specjalistycznego wyszkolenia survivalowego czy najnowocześniejszej technologii umożliwiającej przeżycie. Ma za to głowę na karku i otwarty umysł - potrafi szybko analizować i nie boi się ufać sobie i przeczuciom. Czy wszystkie jego wybory będą trafne - czas pokaże.
Ten się jednak nie myli kto nic nie robi.
Zawsze warto walczyć. Nawet kiedy pozornie sytuacja jest beznadziejna.
Lada dzień w sprzedaży pojawi się trzeci, ostatni tom.
Zapewne znajdzie miejsce w mojej biblioteczce, tak jak dwa poprzednie - a dokonania Loureiro Manela, będę teraz baczniej śledził. Kto wie co jeszcze popełni?
Odwiedzając w najbliższym czasie księgarnie zerknijcie łaskawszym okiem na nowości lub przekartkujcie przynajmniej co ciekawiej wyglądające okładki. Może najdziecie, tak jak Ja, coś co warte będzie waszej uwagi, nawet jeśli odrobinę odchudzi wasz portfel.