Kosztem snu co prawda, ale sami wiecie - wszystko ma swoją cenę.
Postanowiłem wyróżnić wpisem dwa filmy które obejrzałem akurat jeden po drugim, a całość okrasiłem jeszcze dwoma seriami starego serialu w podobnym klimacie historycznym, bo też klimat i historia mają tu wiele do powiedzenia.
"Abraham Lincoln: Łowca Wampirów" oraz "Abraham Lincoln vs Zombie".
Gruby kaliber, co nie ??
Tytułem, dopełnienia, dodam jedynie że ów serial którego dwie księgi obejrzałem to, niezapomniany "Północ Południe".
Wielu się historią bawi. Filmy, komiksy, książki i co tylko przyjdzie do głowy. "Co by było gdyby to chyba jedna fajniejszych zabaw, pod warunkiem że zapoznałeś się z faktami i trochę zgłębiłeś to co opisano do tej pory na interesujący cię temat. A ważne jest to dlatego, że tylko wtedy naginanie, przeinaczanie i wszystkie świadome zabiegi realizatorskie, przyniosą rozrywkę.
Jeszcze kiedyś zapewne do tematu wrócę, lecz na tę chwilę ... meritum.
Tematyka wojny secesyjnej jest mi bliska niemal tak samo jak Zombie ... no może przesadziłem odrobinę. Zombie lubię trochę bardziej, ale i jedno i drugie to stawka medalowa.
Tak więc gdy zobaczyłem po raz pierwszy trailer o tym że Uczciwe Abe będzie kosił nieumarłych - tak pod postacią bezmyślnej tłuszczy, jak i szatańsko przebiegłych krwiopijców - wiedziałem już że oto przyszła pora na film.
Sami jednak wiecie, jak to jest z wolnym czasem. Mało. Zdecydowanie zbyt mało, aby móc go bezkarnie trwonić - to w końcu nie popijawa ze znajomymi, aby usprawiedliwiała takie marnotrawstwo godzin. Co to to nie.
Czas jednak w końcu znalazłem i na pierwszy ogień poszedł "Abraham Lincoln vs Zombie".
Hm. Produkcja zdecydowanie o niższym budżecie i mniejszych możliwościach oraz uboższym zapleczu niż kolejny obraz o prezydencie USA. W samym przedstawieniu Zombie również znajduje pewne nie konsekwencje. Niby reagują na hałas, ale jak przetruchtać energicznie obok nich, to w sumie się nie zorientują że coś się dzieje. Są powolne i nie ogarnięte, jak Pan Bóg przykazał, a jednak zaskakująco szybko dostrzegają np ... otwarte drzwi i zaczynają je szturmować. Reszty nie zdradzę aby nie zepsuć zabawy, bo uważam że film wart jest obejrzenia, pomimo pewnych niedociągnięć, nawet w warstwie kostiumowej, a może nawet dla nich właśnie.
Bo widać w nim jak naprawdę skromny budżet i ograniczone zaplecze realizatorskie przekuto w całkiem składną historie z nie najgorszą (chociaż często przegadaną) fabułą oraz wykorzystano plenery które bardzo wiele zamaskowały.
Film powinni obejrzeć wszyscy ci którzy mają chęć stanąć za kamerą lub zostać "panami/paniami lezyselami". Ograniczone środki mogą dać fajny efekt. Liczy się sposób przedstawienia.
Na drugie danie poszedł "Abraham Lincoln: Łowca Wampirów".
Srogi zawodnik i zdecydowanie większy budżet. Piękne plenery, śliczne kostiumy i nawet kilku znanych aktorów + fajne wplecenie wątków historycznych do "mocno naciąganej" fabuły. ^_^
Ogólnie film akcji, przy którym zdecydowanie można odpocząć nie wysilając szarych komórek przesadnym obciążeniem w zakresie śledzenia lasów bohaterów, lub rozsupływania złożonych wątków osobowościowych. Krew leje się gęsto, wizualnie ładnie zrobiony i sporo się dzieje a nawet parę zabawnych dialogów się trafia - jednym słowem, przyjemny film dla tych, którzy po ciężkim tygodniu chcieliby odpocząć i nie myśleć o niczym istotnym.
A jeśli jeszcze, chociaż pobieżnie, znamy historię Stanów Zjednoczonych to sporo rzeczy będzie dla nas dodatkowo zabawnych czy wręcz komicznych.
Tylko te wampiry ... ale, zawsze to lepsze niż Zmierzch, jak mówią.
Na razie to tyle - zerknijcie, obejrzyjcie, .... a nóż a widelec, coś wam się spodoba :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz