niedziela, 14 kwietnia 2013

Nieoczekiwana inspiracja ... cz.2

Meritum ...no albo przynajmniej w jego stronę.

Pozyskanie członków takiej społeczności wydaje mi się najbardziej kluczowym zadaniem, stojącym przed każdym kto chciałby wskrzesić dawnego "ducha gier" naszej niewielkiej wioski. Równie ważne jest oparcie Projektu o miejsce, lokal który będzie mógł pełnić role punktu odniesienia i matecznika wszelkich działań, które w późniejszym terminie na pewno będą ewoluować, lecz w początkowym okresie powinny mieć wspólną płaszczyznę. Potrzebny jest też cel który będzie mierzalny lub przynajmniej wstępnie określony - nawet jeśli z czasem będą miały miejsce jego korekty - od początku powinniśmy znać kierunek jego działań. Cel jednak to sprawa odległa i nie tak istotna na teraz.

Skoro więc tyle wiemy to zajmijmy się konkretami. Pozyskanie graczy, czy to w systemy figurkowe czy fabularne, karciane lub planszowe nie jest sprawą łatwą. Zwłaszcza kiedy w swoim bezpośrednim otoczeniu ci potencjalni członkowie nieistniejącego jeszcze kluby, nie mają osób ani tym bardziej gier, na których mógłby się uczyć bo ani ich koledzy, koleżanki lub rodzeństwo nie gra.
Młodzi ludzie nie wiedzą często o istnieniu rozbudowanego rynku gier i nie wiedzą z czym tak na prawdę mogą się mierzyć, mając wcześniejsze doświadczenia z grami planszowymi typu chińczyk czy warcaby. Gry te stanowią zawsze jakiś początek lecz zgodnie z modami i trendami, warto by skupić się na jak najbardziej nośnych tematach, czy popularnych wątkach by przyciągnąć za ich pomocą jak najszerszą grupę chętnych z których część na pewno połknie bakcyla i zostanie na dłużej w świecie wymienionych wcześniej gier.

Kultura masowa stwarza wiele okazji, które odpowiednio wykorzystane mogą się przyczynić do spopularyzowania chociażby gier figurkowych.
Kiedy wiele lat tamu na ekrany kin wchodziły kolejne części trylogii Tolkiena, świat zalała ogromna mnogość gier odnoszących się w mniejszy lub większy sposób do ogromnej spuścizny Tolkienowskiej sagi o podróżny grupy śmiałków i walki z nieśmiertelnym złem. 
Gry karciane, figurkowe, gry planszowe, gry fabularne - wszystko w różnych, często bardzo różnych od siebie odsłonach, stanowiło magnes dla osób które znały film i tylko film, oraz dla których film by pierwszym świadomym zetknięciem się z fantastyką w takim właśnie wydaniu.

Karciany Dragon Ball pojawił się również jak nośnik nowej odsłony klasycznych szachów i gier planszowych, Pokemony natomiast stały się dla wielu, często bardzo młodych graczy, pierwszym poważnym krokiem w świat gier karcianych, gdzie z czasem rosły nie tylko ich ambicje ale i ciekawość,  popychająca ich do kolejnych systemów.
Gwiezdne wojny jako gigantyczne uniwersum, jest samo w sobie ogromnym wabikiem wszelkie maści fascynatów którzy nie rzadko, własnie dzięki nim, zaczęli grać w najróżniejsze systemy i rodzaje gier. Od figurek  przez karcianki, a na grach planszowych kończąc, albo odwrotnie - jak kto woli. To wszystko oczywiście wspierają i wzmacniają książki, komiksy i internet, jednak dzięki temu Gry trafiają do szerokiego grona potencjalnych użytkowników, którzy (tu powtórzę) skupieni na np. na świecie wykreowanym w ramach książkowej sagi nie byli świadomi tego że po za nią, a w obrębie "klimatu" wciąż coś jest.

Czyli na początek (bo to co potem jest zbyt odległe), odniesienia do tego co rozpoznawalne i tego co przyciągnie ciekawskich. Ale gdzie?

Wiele już powiedziano o tym jaki lokal byłby idealny, aby stać się mekką graczy i po tych wszystkich rozmowach, pewne jest to że bez bardzo hojnego mecenasa lub grupy wiernych sponsorów, widoki na długofalową działalność są średnie.
Druid pokazał że zaplecze sklepowe jest istotne, tak jak w Paradoxie gdzie, chociaż gry są bardzo ważne, to część barowa jest filarem utrzymania. Przykład nieistniejącej już STREFY 51, z ul. Pięknej w Warszawie, czy właśnie Sochaczewskiego DRUIDA, że sam sklep i zaplecze dla klubowiczów może nie wystarczyć.
Dlatego też dobrym pomysłem jest tu moim zdaniem, naśladowanie tu wzorca z Paradoxu.
Lokal "gastronomiczny" np. z wyszynkiem,  gdzie działalność KLUBOWA, byłaby połączona z komercyjną, natomiast zaplecze materiałowe (podręcznik, gry, karty, kości i wszystko co tylko się uwidzi) najpierw skromne, rozruchowe w ramach własnej inwestycji, a z czasem chociażby porozumienie z jednym z internetowych sklepów np. na rabaty dla klientów danego lokalu (system do dogadania).
A może jednak przykleić się do księgarni i w ten sposób przez gry (przy obopólnych korzyściach) promować czytelnictwo? A może dom kultury lub biblioteka czy szkoła? Nad tymi rozwiązaniami się dogłębnie nie zastanawiałem ale przecież centra kultury chyba właśnie takich szerokich inicjatyw szukają by zwiększać swoją atrakcyjność. Szukam wciąż najlepszego rozwiązania, ale jednak szukam.

Nie odkrywam, Ameryki i nie pokazuje JAK i OD ZARAZ, ale to wynika z obserwacji lokalów w których byłem lub które odwiedzałem, oraz godzin najróżniejszych rozmów.
Gdzie bywacie? Jakie lokale wybieracie na aktywność własną? Ostatnia szeroka fala Sochaczewskiej aktywności Karciano/figurkowej , pokazuje że możliwe jest stworzenie platformy gdzie wiele osób o naprawdę zróżnicowanych priorytetach, może się spotkać i pobawić. Klub ten funkcjonował w dość prowizorycznej i ideowej formule przez dobre kilka, kilkanaście miesięcy.
Był lokal, byli ludzie i były wydarzenia. Ludzie jednak jak zasoby - bez nowych źródeł się wyczerpują.

Zeszłoroczny turniej szachowy w "77" pokazał że możliwe jest ciekawe wydarzenie gdzie totalni amatorzy z chęcią wyjdą z domu aby się pobawić, nawet jeśli w starciu z pół profesjonalistami nie mają najmniejszych szans. Bo liczy się dla nich gra.
Mnie do myślenia dało ostatnie wydarzenie na terenie UW dotyczące GRY O TRON, gdzie zainteresowanie grami związanymi z sagą, przerosło oczekiwania opiekunów tego "kącika" - nie przygotowali też się oni do ewentualnej sprzedaży na którą wiele osób się nastawiło i pomimo nie małych cen, od reki było gotowych.

Ostatnio dowiedziałem się o inicjatywie Szczepana w Błoniu. Wiem że z powrotem ciepłych dni, rozpoczną się przygotowania kolejnej edycji Siódemkowych Szachów oraz (jeśli mi starczy forsy) to moim sumptem, turnieju w Prawo Dżungli. Cytadela, również znajduje ostatnio grono nowych graczy właśnie w knajpowej przestrzeni.
Od zeszłego roku, zdobywam kolejne zestawy by samemu zadbać o promocje tej gry - czy się uda, zobaczymy. Chciałbym móc właśnie w miejscu gdzie mieszkam, zabrać synów i pograć z nimi w ciekawe systemy nie tylko planszowe ale i figórkowe czy karciane. Tylko że nie zawsze mam czas w stałych ustalonych godzinach i nie tylko w ni robocze.

Czy z tego co napisałem powyżej wynika coś konstruktywnego jak np. termin otwarcia mojego lokalu? Dziś nie. Ale tyle rzeczy zmieniło się ciągu chociażby ostatniego roku w moim życiu i tyle kwestii w ostatni czasie zaprząta moją uwagę, wymuszając na mnie takie a nie inne działania, że nie wykluczam iż przyłożę rękę do zbieżnego z tym biznesu.
A że pamięć mam ulotną, to prowadzę tego bloga właśnie, bo poza chęciami, które przychodzą falami i odchodzą, talentu wielkiego się u siebie nie doszukuje. Co najwyżej, skłonności do mniej lub bardziej udanych zapożyczeń i naśladownictwa.

Tyle ode mnie. Jak coś jeszcze wymyśle to ... wyedytuje i dopisze po tych słowach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz