Dziś pożegnałem starego przyjaciela ... jutro wyruszy w ostatnią drogę. Już wiem że więź której nie byliśmy świadomi, boli szczególnie gdy znika.
Ale są plusy - poprawi się moja sytuacja finansowa.
Spadek? Nic z tych rzeczy, chociaż ... gdyby nie to że przypływ gotówki wiąże się ze śmiercią kogoś, to kto wie. Może bym czekał.
Zdecydowałem się dać nowe życie (w domyśle - nowego właściciela) mojej pierwszej szabli. W sumie zawsze traktowałem ją jak przedmiot, zabawkę, część mojego "rycerskiego" wyposażenia. Bez zbytnich emocji używałem jej podczas imprez historycznych, czy pokazów zarobkowo-edukacyjnych - w zdecydowanej większości przypadków dumnie prezentowała się u mego boku i dodawała przynajmniej, modyfikator +50 do lansu.
A teraz - oddałem coś co stało mi się zbędne. Oczywiście, nie w ręce obcej osoby - nowy właściciel to mój wieloletni kolega i bez mała dobry znajomy, który - co do tego jestem pewien - tchnie nowe życie, w będący od wielu lat głównie ozdobą oręż. Dodatkowo, pozyskuje środki na zakup "nowych "rycerskich zabawek", ale czuję coś czego poczuć się nie spodziewałem. Wiem co czuje człowiek po stracie bliskiego, członka rodziny, więc widzę że to nie to samo, ale to coś co jest tak inne i tak podobne zarazem, że aż mi dziwnie.
Nie
napisze błyskotliwego wywodu, jak to odkryłem mechanizm, przyczynę i
wszystko zrozumiałem, włącznie z tym co czuję. To tak nie działa - wiem
natomiast że przedmioty mogą nas określać w
pewnych sytuacjach i my możemy się nimi wyrażać. Ta szabla to nie
moja jedyna biała broń, a jednak była ze mną najdłużej i wiąże się z nią wiele
wspomnień, tym nie mniej ... trochę się cieszę, i może dlatego jest mi tak
dziwnie, że da ona życie nowym przedmiotom które przyczynia się na
pewno do powstania nowych wspomnień i przeżycia niesamowitych przygód.
A wy mieliście coś co po utracie/oddaniu/sprzedaniu, obudziło w was myśli, uczucia lub przemyślenia których nie byliście świadomi ?
Ciesz się, że masz takie uczucia już teraz, bo masz szansę na zrozumienie swojego błędu ;p Albo też spokojnego przemyślenia i przyzwyczajenia się do straty jakiegoś przedmiotu. Gorzej, gdy za rok, dwa, zaczniesz szukać i przewalać wszystkie szafki, szuflady, skrzynki, pod łóżkiem i za łóżkiem, bo "gdzieś tu było" i "tak bardzo chciałbym to zobaczyć". I gdy już się zorientujesz, że wyrok wykonano, wtedy boli. Czasem mam wrażenie, że takie domowe zakurzone skarby zastępują albumy ze zdjęciami. Są magazynem mnóstwa wspomnień - i stąd to uczucie. Człowiek podświadomie się boi, że wyrzuci te wspomnienia wraz z daną rzeczą.
OdpowiedzUsuńTa decyzja nie była ani łatwa, ani tym bardziej pochopna. Pierwszy raz pojawiła się ona w mojej głowie, w kwietniu tego roku. Wynikała (przynajmniej na początku) z chłodnejk alkulacji, środków, dostępnych zasobów, korzyści i ewentualnnych strat które mogłem ponieść w wyniku jej utraty.
UsuńOstatecznie po wielu bitwach które stoczyłem w myślach o to czy jeszcze trochę poczekać, bo w sumie "jeszcze nie trzeba", "jeszcze jest czas" ... postanowiłem że ... jeśli nie teraz to kiedy ? Świeta to czas szczególny również dla kupujących - są w stanie wydać więcej ale i oczekują dobrej jakości towaru. Jakos to coś co bezsprzecznie cechuje, moje "rycerskie" zabawki.
A że niespodziewanie, fakt sprzedaży, uruchomił myśli i wspomnienia, oraz emocje których nie byłem w tym temacie świadomy, to już inna kwestia.
Z zasady zbieram i kolekcjonuję pamiątki, czasem jedak jest tak że rostajemy sie z czymś materialnym - co jest dla nas szalenie cenne emocjonalnie, lecz dzięki tej "stracie" tworzymy coś nowego, zupełnie nową jakość która ma szanse stać się czymś nie mniej istotnym, niż to czego się wyzbyliśmy.
Czasem postawienie kroku na przód, jest obarczone wysoką ceną, lecz patrząc w przeszłość, takie decyzje stają się podwalinami sukcesów.