Święta, święta i w zasadzie już prawie po świętach. Nie ukrywam - wiele radości w tym roku sprawiło mi obdarowywanie moich synów i nie tylko ich, prezentami a potem patrzenie na uśmiechnięte mordki, lub po prostu mordki zaaferowane zabawą nowymi, często zaskakującymi, prezentami. Jest również coś co sprawiło mi w tym roku szczególną frajdę - zabawa razem ze starszym z mych spadkobierców - z R. .
Kiedy ostatnio bawiliście się klockami Lego/Cobi, jeździliście ciuchcią, układaliście puzzle, lub graliście w Chińczyka (i tym podobne gry)? Ja przyznam, że o ile z grami planszowymi jakoś daje radę, to jednak reszta byłby po za moim zasięgiem, a tak - proszę bardzo, ile dusza zapragnie. Z każdy rokiem odzyskuje trochę świątecznego nastroju który, tak mi się wydaje, został w dzieciństwie i w dorosłości już mi nie towarzyszy. W moim przypadku, odzyskiwanie zguby jest o tyle prostsze w każdym roku, o ile starsi są moi synowie. Nie zamierzam nikomu wmawiać że wszytko robię dla nich - wolne żarty Wszystko robię dla NAS. Dla siebie, dla M. dla R. i dla małego C. Bo zwłaszcza widząc zadowolenie u najmłodszych beneficjentów gwiazdki, sam czuję się lepiej. A że nie rozumieją jeszcze oni doniosłości religijnego święta narodzenia Jezusa - trudno. Z każdym rokiem rozumieją więcej, więc jestem spokojny o ich przyszłość.
Ale co do przezywania samych świąt, to pomimo słusznego wieku i różnych z tym związanych doświadczeń i przygód, w tym roku również dałem się wrobić, w pompowanie wielkiego balonu oczekiwań wobec świąt Bożego Narodzenia. Czego to ja sobie nie obiecywałem po tych dniach, co to się miało nie wydarzyć, ho ho .... i jeszcze więcej.
A tu proza życia okazała się chyba lepsza niż by wynikało z obaw i zdrowsza, niż bym chciał w najodważniejszych marzeniach. Cieszyłem się chwilą, byłem całym sobą Tu i Teraz. Nie dręczyłem się tym "co by było gdyby ....." lub "przecież już za parę dni muszę ....". Po raz pierwszy od wielu lat, nigdzie nie biegnę, świadomie odkładam na koniec świąt, start w wyścigu zobowiązań, oczekiwań i konieczności Cieszę się że mogę tu być. A że nie jest idealnie? Chyba nigdy nie było, ale czas zaciera szczegóły i niedoskonałości minionych przeżyć i stwarza iluzję że warto gonić ideał i magię świąt, ale ta magia jest w nas i to my ją tworzymy. Sobą i swoim nastawieniem. Banał? Jasne, ale działa!
Jeśli otworzymy się na innych i ten jeden, choćby tylko jeden raz w roku, będziemy chcieli wybaczać i zrozumieć drugiego człowieka, możemy zyskać więcej niż gdybyśmy znaleźli najcenniejszy i najdroższy przedmiot pod choinką z karteczką zawierającą nasze imię.
Dajmy szansę, może drugą, może trzynastą a może sto pierwszą. Ale dajmy. Wybaczajmy, ale nie zapominajmy tego co było - uczmy się na błędach by w przyszłości ich nie popełniać. Nawet jeśli jesteśmy już duzi, i średnio wierzymy w siwowłosego staruszka przynoszącego podarki, to on istnieje i czeka byśmy pozwolili mu przyjść - jest w nas. Dajmy mu szanse.
No - to limit banałów i frazesów na ten rok chyba wyczerpałem - wracam więc do oglądania bajek, gier, zabaw i słodkiego nic nie robienia z dzieciakami. Jeśli z dziećmi można nic nie robić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz